Pomocnicy Świętego Mikołaja – Głogowski, Sedlaczek
Lubię wracać do książeczek z mojego dzieciństwa. Większość ciągle znam na pamięć, z radością wertuję je teraz z własnymi dziećmi. Kolejne pokolenie w naszej rodzinie też pokochało te lektury.
Dziś odświeżam pewną perełkę, pamiętacie książkę „Pomocnicy Świętego Mikołaja” Marka Głogowskiego z ilustracjami Joanny Sedlaczek? Ależ to magiczna książeczka. Na pierwszy rzut oka niepozorna i cienka, ale jak już się ją otworzy to przypadniecie w tych pięknych ilustracjach. Ile tu detali, a ten styl totalnie kradnie serce, nieważne ile masz lat.
Jest sobie miasteczko, gdzieś w środku sosnowego lasu. Zamieszkują je wyłącznie duże i małe misie…
Poznajemy starego listonosza Barnabę, jest znany i lubiany w całej społeczności. Co roku jego torba „pęka w szwach” od listów małych misiów adresowanych do Mikołaja. Barnaba zawsze dostarczał listy na czas. Aż tu pewnej zimy poczciwy listonosz znajduje przy skrzynce pocztowej niebieską kopertę adresowaną… do niego!
Był to list od Mikołaja, a konkretniej pokwitowanie. Okazało się, że Mikołaj pobrał zabawki z Gwiazdkowego Magazynu Zabawek, ale to zadanie ich dostarczenia ma spocząć właśnie na listonoszu. To bardzo odpowiedzialne zadanie, nie każdy dostaje ten zaszczyt by być zastępcą Mikołaja. Musiało stać się coś poważnego, że podjął on taką decyzję.
Miś Barnaba czuł się już bardzo zmęczony swą pracą, a dodatkowe specjalne zadanie trochę go przeraziło i zatroskało. Jego torba nie pomieści tylu zabawek. No i czym je wszystkie rozwieść, wszakże on porusza się starym rowerem. Szkoda, że Mikołaj zostawił tylko pokwitowanie i nie wyjaśnił szczegółów w liście.
Zaczął padać obfity śnieg. Po powrocie do domu miś opowiedział o wszystkim swojej żonie Adeli. Oboje chcą sprostać prośbie Mikołaja, ale wkrótce przyjeżdżają ich wnuki – Marek i Darek. Jak dadzą sobie radę z tyloma obowiązkami, przecież maluchy wymagają troskliwej i czasochłonnej opieki.
Nazajutrz domek listonosza rozbrzmiewał wesołym gwarem i śmiechem dzieci. Bliźniaki uwielbiały tu przyjeżdżać, odwiedzały dziadków zwłaszcza w święta. Z wielką radością wybierały się z dziadkiem po choinkę do lasu czy pomagały babci piec ciasta. Ale tym razem dziadkowie byli dziwnie zestresowani i wyjątkowo zapracowani. Dziadek przesiadywał w warsztacie a babcia ciągle coś szyła, to przypominało ogromny worek!
W końcu dziadek zdradził tajemnicę wielkiej przygody jaka ich czeka w tym roku. Pojadą na polanę Świętego Mikołaja i wnuki pomogą mu przywieźć prezenty dla misiów z całego miasteczka. To będzie niesamowita przygoda :) Koniecznie zajrzyjcie do książki co było dalej. Wspaniałą historia i te magiczne ilustracje. Szkoda, że wydawnictwa nie robią dodruków takich perełek.
Jak traficie na tę książkę, to kupujcie w ciemno. Przeszukajcie strychy i stare pudła z dzieciństwa, być może macie ją w swoich zbiorach. Warto pokazać ją dzieciom, zwłaszcza przed świętami.
Na ostatniej rozkładówce czeka na nas wspaniała gra planszowa „Kto jest lepszym pomocnikiem”. Musimy tylko przygotować dwa pionki i kostkę do gry. U nas najczęściej pionkami są figurki misiów albo Elza i Anka :)
Na planszy są pola z kolorowymi obrazkami. Każdy obrazek ma legendę i obok jest dokładnie opisane co należy zrobić gdy się na nim stanie. Grę zaczyna młodszy pomocnik, a potem rzucamy na zmianę.
Polecamy tę cudowną „staruszkę”.
A jakie są Wasze ulubione książeczki świąteczne z dawnych lat?
Tytuł: Pomocnicy Świętego Mikołaja
Autor: Marek Głogowski
Ilustracje: Joanna Sedlaczek
Wydanie pierwsze z roku 1993
Wydawnictwo:”Vama” S.C. Warszawa
Grubość: 17 stron
Cykl: Książeczki z misiowej półeczki