Fotelik rowerowy WeeRide Safe Front Deluxe – recenzja

Lubicie jeździć rowerem i oglądać świat z tej perspektywy? My z mężem bardzo, TUTAJ (klik) nawet opisywałam Wam mały skrawek z naszych wypraw na dwóch kółkach.
Ale gdy urodziła się nasza córka świat stanął na głowie, dosłownie i w przenośni. Jak każdy rodzic również my musieliśmy przewartościować nasz świat i dostosować się do potrzeb tego małego człowieczka.
Rowery na pewien czas spadły gdzieś na dalszy plan. Jednak nie mogłam się doczekać okresu, gdy młoda będzie na tyle duża, by móc jeździć z nami rowerem. Wielu moich znajomych miało foteliki rowerowe, tylne bądź przednie, i byli zachwyceni ich funkcjonalnością.
Spacerując z wózkiem, wiele razy tęsknym wzrokiem patrzyłam na rowerowe rodzinki z małymi dziećmi przewożonymi albo w przyczepce, albo w foteliku. No i końcu ja też doczekałam tej chwili. Tej wiosny w końcu możemy pojeździć wspólnie.
Gdy nasze szczęście skończyło 14 miesięcy i siedziało już samodzielnie, stabilnie oraz zaczęło pewnie tuptać, postanowiliśmy kupić fotelik rowerowy. W maju (2017) były solidne mrozy i dopiero niedawno pogoda zaczęła nabierać „letnich rumieńców”. Fotelik czekał cierpliwie, aż nadszedł czas i warunki, by go wypróbować.
Miałam straszne obawy, czy córcia nie będzie się bała. Pierwsze próby nakładania kasku w domu kończyły się salwą płaczu. Ale w końcu mała się przekonała do takiego podróżowania i teraz sama przynosi mi kask domagając się przejażdżki.
Pierwsza jazda, to przyznam szczerze, że chyba ja się bardziej stresowałam niż nasz brzdąc. O ile z kaskiem się trochę mocowaliśmy, to ulokowanie brzdąca w siedzisku poszło już sprawnie i bez marudzenia. Musieliśmy jednak dołożyć dodatkowy rzep z przodu na szelkach, bo zsuwały się dziecku z ramion.
A potem były już tylko piski, śmiechy i czysta frajda z jazdy.
Zastanawiacie się, czy warto zainwestować trochę grosza w taki fotelik i cieszyć się radością podróżowania rowerem z maluchem? Zapraszam Was na recenzję. Myślę, że po jej przeczytaniu nie będziecie już mieli wątpliwości.
Jak przewozić maluszka jednośladem? Są na to bezpieczne i wygodne sposoby. Dziś opowiem Wam o najbezpieczniejszym foteliku rowerowym dla małego dziecka, jaki znaleźliśmy na rynku.
Zdecydowaliśmy się na fotelik montowany z przodu, na ramie roweru. Mąż długo oglądał i szukał właściwego, podpytywaliśmy znajomych i przeczesywaliśmy fora internetowe w poszukiwaniu opinii o takich gadżetach. Rozważaliśmy też przyczepkę, ale ta wersja odpadła, bo jest za droga i nie pojedzie po leśnych wertepach.
Nasz rodzinny casting zwyciężył WeeRide Kangaroo LTD Deluxe, który ma niemalże wszystko czego potrzeba do bezpiecznej i wygodnej dla obu stron jazdy.
Wygląda on tak:
CZEGO DOTYCZY RECENZJA:
Fotelik rowerowy firmy: WeeRide Kangaroo
Model: LTD Deluxe
Wersja: EUR
Mocowanie produktu: na ramie pod-siodłowej
Kolor: czarno-brązowy
Przeznaczenie: do 18 kg (opcjonalnie do około 4 roku życia), fotelik był testowany na dzieciach do 23 kg
Od jakiego wieku można wozić w nim dziecko: zaleca się aby maluch samodzielnie i stabilnie siedział, około roczne dzieci można już wozić, w razie wątpliwości można skonsultować się z pediatrą
Certyfikaty: TUV, EN 14344:2004
Wysokość: 47 cm
Długość: 46 cm
Szerokość całkowita: 28 cm
Wymiary oparcia: 25 x 24 cm
Wymiary siedziska: 23 x 15 cm
Regulacja podpórki na stopy: 8,5 cm
Długość podpórki na stopy: 19,5 cm
Szerokość podpórki na stopy: 7,5 cm
Waga: 3,3 kg
Gwarancja: 2 lata
Przeznaczenie: pasuje do każdego roweru, bez względu na rozmiar kół
Fotelik „przyleciał” do mnie zapakowany w takie kolorowe, duże pudło.
ZALETY FOTELIKA:
- komfort podróży
Fotelik został tak zaprojektowany, że mój maluszek siedzi w nim bardzo wygodnie i stabilnie. Siedzisko i oparcie są wyścielane mięciutką wkładką. Nóżki dziecka nie zwisają, tylko stoją oparte i przypięte na specjalnej podpórce. Jej wysokość można sobie wyregulować, więc fotelik będzie rósł razem z dzieckiem.
Przyznam, że przed zakupem bardzo zaintrygowała mnie ta przednia podpórka. Jakoś nie mogłam sobie wyobrazić jak maluch może na niej spać. A w praktyce okazało się, że to fantastyczny wynalazek i dziecko chętnie na nim drzemie. Dzięki grubej podusi nie czuje dyskomfortu i ewentualnych drgań jazdy.
Ktoś to sprytnie wymyślił bo po takiej dawce świeżego powietrza maluch naprawdę w momencie potrafi zasnąć:)
- bezpieczeństwo
Gdy dziecko ulokowane jest na ramie, w moich ramionach – mam naprawdę komfortową sytuację. Widzę malucha, słyszę, mogę z nim bez problemu rozmawiać i opowiadać mu o świecie, który mijamy podczas jazdy.
Młoda się cieszy, zwykle jest bardzo podekscytowana, macha mijanym ludziom, trzymając się podpórki krzyczy radośnie „mamo kotiek”, „mamo piesio” itd. Z przodu dziecko wszystko widzi, a ja czy mąż mamy ją pod kontrolą.
Jest dużo zabezpieczeń: pasy na klatkę piersiową, na nogi, podnóżek dla stóp czy specjalna wkładka do oparcia rączek bądź do drzemki.
Brakuje mi tu jednak zabezpieczenia przed kradzieżą, przydałby się jakiś taki system. Czasami jak jeździmy same we dwie, a mąż jest w pracy, to fajnie by było zostawić rower na 5 minut i wejść szybko do sklepu po jakiś prowiant czy picie. A tak to trochę strach, że zaraz ktoś się do niego „dokoleguje”.
Być może jakiś system zabezpieczeń uchroniłby wówczas fotelik przed kradzieżą, a przynajmniej spowolnił ją bądź jej zapobiegł. Cóż, po prostu staram się być zawsze dobrze przygotowana na dłuższą wycieczkę i zabierać niezbędne rzeczy do plecaka, tak by nie zostawiać sprzętu bez nadzoru.
- łatwy montaż i demontaż
Fotelik montuje się na ramie w dość łatwy sposób, dokręcamy dwie obejmy na rury pod kierownicą i pod siodełkiem.
Zakładając WeeRide na naszą Meridę okazało się, że śruby są ciut przykrótkie i ciężko objąć nimi rurę od siodełka. Producent załączył na szczęście zapasowe, dwie dłuższe śruby. A w sumie przydałyby się nawet 4 dłuższe.
UWAGA! – po kilka jazdach mąż sprawdzał mocowanie śrub i okazało się, że są poluzowane, mimo iż solidnie je dokręciliśmy podczas montażu.
Moja uwaga dla rodziców – sprawdzajcie to co jakiś czas, najlepiej przed każdym wyjazdem rowerem z dzieckiem.
Rower z maluchem na pokładzie bez problemu możemy również prowadzić, np. przez pasy czy po większych wertepach w lesie.
- dobrze wyważony środek ciężkości
Mimo, że dziecko siedzi na ramie, rower prowadzi się bez problemu, nawet jedną ręką, trzeba tylko trochę szerzej trzymać nogi podczas pedałowania.
- widoczność dziecka
Maluch siedzi otulony ramionami taty bądź mamy, dzięki czemu ma pełną, nieograniczoną niczym widoczność otoczenia. A to przedkłada się oczywiście na większą frajdę z jazdy.
Miny mijających nas przechodniów – bezcenne :) Zwłaszcza jak młoda przyśnie i położy główkę na podpórce. Miny mijanych tatusiów – wydaje mi się, że to coś w stylu: „jak ona wiezie tego malucha, co to jest za fotelik, a to ciekawe, też tak bym powoził syna/córkę, muszę tego poszukać w necie”.
No więc jak szukacie i się zastanawiacie czy warto to kupić – odpowiem, że fotelik po stokroć wart jest swojej ceny! Ta frajda płynąca z jazdy z dzieckiem to jak powrót do własnego dzieciństwa :)
- wygodne oparcia dla kończyn dziecka
Fotelik został tak mądrze przemyślany, że dziecko nie męczy się podczas jazdy. Nóżki mają oparcie, rączki i główka również.
Podczas podróży bez problemu mała może się zdrzemnąć w naturalnej pozycji. Taki odpoczynek ułatwia ta podpórka wystająca z przodu, na której umieszczona jest miękka poduszka.
- dobra komunikacja z dzieckiem
Podczas jazdy mała mnie doskonale słyszy, opowiadam jej co widzimy po drodze. Córcia powtarza i dyskutuje ze mną, trochę po „bobasowemu”, trochę po „dorosłemu”. Frajdę ma zarówno dziecko jak i rodzic – kierowca.
- przewożenie rowerów
Gdy chcieliśmy pojechać na rowery gdzieś dalej, braliśmy je na bagażnik rowerowy. Fotelik szybko i łatwo można odpiąć i schować do auta.
To też plus, gdy dziecko jest już zmęczone i senne i nie chce jeździć. Wówczas zabierałam małą do wózka do spania i spacerowaliśmy a mąż odpinał fotelik i zmykał sobie pojeździć. Wygodna sprawa, bo nie trzeba odkręcać całej ramy, wystarczy tylko zdemontować siedzisko.
- dzielenie się przygodą z maluchem oraz czerpanie przyjemności z jazdy rowerem
- najbezpieczniejszy sposób podróżowania z dzieckiem (każda potrzebę malucha widzimy słyszymy)
- tył roweru jest wolny, można tam przewieźć bagaż
Dzięki temu, że mała siedzi z przodu, mogę bez problemu zabrać ze sobą plecak z prowiantem i ubrankami na przebranie oraz innymi gadżetami przydatnymi w podróży na dwóch kółkach.
Fotelik jest fantastyczny. W końcu możemy każde ciepłe popołudnie i weekendy spędzać aktywnie i tak jak lubimy. Maluch zadowolony, dotleniony, lepiej śpi w nocy. A mama i tata łapią dawną formę.
Jak zamontować fotelik Weeride Deluxe
Stelaż na którym osadzimy fotelik montujemy tuż nad ramą roweru. Z przodu musimy opasać rurę tuż pod główką kierownicy, z tyłu rurę pod siodełkiem.
W zestawie producent dołączył zarówno krótkie śruby jak i długie. Świetnie bo w naszym rowerze niezbędne było zastosowanie tych dłuższych.
Stelaż można wyregulować w każdej płaszczyźnie, manipulując z długością i wysokością zamocowania.
Fotelik jest fantastyczny, jestem zachwycona jego funkcjonalnością i każdemu będę go polecać. Wśród zakupów z całej wyprawki za najbardziej udane uważam:
- nosidełko Womar Eco Zafiro, które kocham i używam niemalże od urodzenia córci, nie raz ratowało sytuację gdy mała miała kolki, gdy ją usypiałam, gdy spacerowaliśmy, ale o nim napiszę wkrótce na blogu,
- fotelik Weeride LTD Deluxe, to świetna alternatywa dla spacerów z wózkiem.
Dzięki temu sprytnemu wynalazkowi mogę z małą pojeździć rowerem, po takiej wyprawie widać, że dziecko jest odprężone i dotlenione, zdecydowanie lepiej wówczas zasypia. Czasami młodą „łamie sen” już podczas jazdy, mówię wtedy „połóż główkę niunia” i córcia opiera się na podkładce i drzemie.
Można w tym czasie spokojnie dojechać do domu ze śpiącym maluchem. Inne foteliki nie mają takiego „patentu”, dlatego rodzice narzekają, że nie mogą długo pojeździć.
My bez problemu śmigamy nawet w dalekie trasy. Teraz gdy w weekendy pogoda jest sprzyjająca, bierzemy rowery na bagażnik dachowy i jeździmy poza miasto by pedałować z małą w pięknych okolicznościach przyrody: nad jeziorami, w lesie czy po parkach.
Kto się waha – POLECAM!
Gwarantuję, że nie pożałujecie tego zakupu,
a wasza pociecha będzie miała
cudowne wspomnienia i piękne zdjęcia z dzieciństwa!
NIE WYRAŻAM ZGODY NA UMIESZCZANIE MOICH ZDJĘĆ NA INNYCH STRONACH. WSZELKIE PRAWA ZASTRZEŻONE.
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona :)
24 thoughts on “Fotelik rowerowy WeeRide Safe Front Deluxe – recenzja”