Pieśń ujdzie cało
W tym roku lipiec upłynął nam pod znakiem małych remontów. Choć odświeżone wnętrza radują zmysły, to jednak etap „renowacji” chyba dla każdego jest uciążliwy. Mój blog również dostał „krótki urlop” od wpisów, choć wór recenzji i tematów, które chcę poruszyć solidnie urósł przez ten wakacyjny czas.
Jakoś ostatnio nie mogę się przyzwyczaić do szalonego tempa uciekających dni. A może to już tak jest, że po urodzeniu dziecka życie zaczyna po prostu przeciekać nam między palcami i choć chciałoby się złapać każdy jego cenny łyk, to po prostu się nie da. Patrząc na świat przez pryzmat macierzyństwa na pewno bardziej zaczyna doceniać się życie i jego duchowe, a nie materialne aspekty.
W tym zabieganym momencie życia znaleźliśmy też kilka chwil na podróże, małe i duże. Spotkaliśmy wielu ciekawych ludzi a także odwiedziliśmy sporo pięknych miejsc, odhaczając tym samym swoją małą listę marzeń podróżniczych.
O nich wkrótce wspomnę na blogu, a dziś chciałabym pokazać Wam pewien prezent przywieziony z podróży, który niezaprzeczalnie budzi we mnie bardzo pozytywne emocje i skłania do refleksji. Przywodzi też trochę na myśl ten cytat z Konrada Wallenroda:
Płomień rozgryzie malowane dzieje,
Skarby mieczowi spustoszą złodzieje,
Pieśń ujdzie cało, tłum ludzi obiega;
A jeśli podłe dusze nie umieją
Karmić ją żalem i poić nadzieją,
Ucieka w góry, do gruzów przylega
I stamtąd dawne opowiada czasy.
Płyta CD z muzyką i książeczka – na pierwszy rzut oka rzeklibyście – przecież to nic niezwykłego. Ale wraz z tą muzyką niezaprzeczalnie płynie przekaz, który:
- rozbudza w ludziach wrażliwość
- i przenosi ich do innego świata… uhmm w przeszłość, do czasów naszych przodków, do rzeczywistości ludzi twardo stąpających po ziemi
Lubię różne gatunki muzyki, wiele zależy po prostu od mojego nastroju i otoczenia. Podróżując z mężem po Bieszczadach po raz pierwszy zetknęłam się z twórczością tego duetu wrzucając otrzymaną płytę do radia.
I wiecie co, wooow! Te brzmienia i piękny, mocny głos wokalistki naprawdę oczarowują. Patrząc na cudowne, zmieniające się za oknem auta krajobrazy Bieszczadów, słuchaliśmy sobie tej płyty. To było naprawdę bardzo miłe doświadczenie. Podczytywałam w między czasie tłumaczenia tekstów.
Po wielokrotnym przesłuchaniu płyty mogę naprawdę przekazać podziw dla pasji autorów tego krążka, bo po części udziela mi się to piękno i emocje bijące z owoców ich starań. Sama bardzo lubię słuchać ludzi starszych, ich opowieści czy śpiewów. Tutaj bardzo szczerze i otwarcie zaserwowane zostały słuchaczowi tradycje i obyczaje dawnych pokoleń Podlasia.
Płyta „Oj borom, borom” (Maniucha Bikont – śpiew / vocal; Ksawery Wójciński – kontrabas, śpiew, dzwonki / bass, vocals, bells) zawiera różne interpretacje ginących pieśni ukraińskiego Polesia. Bardzo ciekawie słucha się tych opowieści. Wychowałam się na wsi, więc tematy jakie poruszają te utwory, są mi w jakiś sposób bliskie.
„W swoich kompozycjach autorzy przywołują pieśni wiosenne, żniwne, weselne, miłosne, dziadowskie, kolędy i kołysanki, łącząc je w opowieści odwzorowujące cykle przyrody i ludzkiego życia. Wspólnie snują opowieści przekraczając granice czasu i gatunków muzycznych, czerpiąc z wieloletnich podróży Maniuchy do śpiewaczek z ukraińskich wsi i wspólnej muzycznej wyobraźni. Niejednokrotnie sięgają także do archiwalnych nagrań z polskich wsi tego terenu.”
Z tego co przeczytałam i usłyszałam od znajomych wiem, że płyta została wydana dzięki zbiórce funduszy na jednym z portali, a nagrana dzięki nagrodzie im. Czesława Niemena na Festiwalu Nowa Tradycja 2016 oraz uprzejmości Programu II Polskiego Radia.
W dołączonej do płyty książeczce znajdziemy komplet tekstów w języku polskim i angielskim. Jest też osobny zeszycik z wersjami ukraińskimi. Wszystko to przeplatane interesującymi zdjęciami z etnograficznych wypraw Maniuchy Bikont i barwnymi impresjami pędzla Jędrka Owsińskiego.
Tytuł: Maniucha Bikont, Ksawery Wójciński – Oj borom, borom
Gatunek: folk/etno
Nośnik: CD
Ilość nośników: 1
Data premiery: 2017-04-07
Numer katalogowy: ISBN 978-83-947498-0-4
Wydawca: Wodzirej, 2017
Tracklista:
1. Oj borom, borom…pieśń wiosenna
2. Oj hore, hore…
3. Maty syna porodyła..pieśń weselna
4. Wędrówka
5. Letiły husy…pieśń sobótkowa
6. Oddała mene…
7. Czumak
8. Petriwka
9. Buła oseń chołona…
10. Oj Chylitsja husti łozy…
11. Rozłąka
12. Oj ty dwiczyno…
13. Usi hory zelenijut…
14. Oj tam u poli…Kolęda życząca
15. Uże Misza na dwori… pieśń weselna
16. Oj daj Boże do weczora… pieśń żniwna
Wszystkie pieśni pochodzą ze wsi Kurczyca (rejon Nowogród Wołyński, okręg żytomierski), od następujących śpiewaczek:
Hanna Mychajlowna Danylczuk (ur. 1933), Halyna Archipiwna Romanczuk (ur. 1941), Leonida (Lonia) Mychajlowna Serbin (1937 – 2014).
Cóż, powiem Wam jedno, warto tego posłuchać, bo pieśni autentycznie poruszają i hipnotyzują swym klimatem, tak bardzo zapomnianym w dzisiejszych czasach. Wystarczy, że zamknę oczy i powoli wracają opowiadania babci czy dziadka o dawnych czasach, o żniwach, snopkach, wspólnych zabawach na wsi, uczuciach ale też ciężkiej pracy w pocie czoła.
Polecam! Ja chętnie wybrałabym się na koncert tego duetu, może kiedyś się uda. Tutaj mam dla Was kilka ujęć z Bieszczadzkiej włóczęgi i próbkę tej folkowej twórczości, która na pewno Was zaintryguje.
Oj borom, borom…
Przez bory, lasy, przez brzeziny idzie pijany młodzieniec.
Otwórz drzwi, boś Ty moja Pani.
Gdybym była panią, drzwi by za mnie otwierali słudzy.
Żadna ze mnie pani, ale w mojej blachą okutej skrzyni czeka pościel,
na której spocznie pijany chłopiec z fujarką w dłoni.
Będzie na niej grał i o mnie młodej śpiewał.
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona :)