Łeba z dziećmi

Wyjazd z dziećmi w jakiekolwiek miejsce, to zawsze ogromne wyzwanie logistyczne dla rodziców. Planowanie, pakowanie, ustalanie trasy. Prawdopodobnie im starsze dzieci, tym łatwiej. Nam przyszło się mierzyć z córkami w wieku 3 lat i 1 roku. Ekscytująca wyprawa udała się w 120%, a czas spędzony wspólnie był najbardziej wartościowy (lipiec 2019).
W kilku zdaniach podpowiemy zatem, jak spędzić czas w Łebie, aby nasze pociechy się nie nudziły, a nam żyło się łatwo i przyjemnie.
W długą 800 km trasę wyjechaliśmy na noc, dzięki temu dzieci większość drogi nasze małe królewny przespały. To była dobra decyzja.
Gdzie nocować?
Z uwagi na niezbyt optymistyczne prognozy pogody dotyczące kilku dni naszego pobytu, zdecydowaliśmy się na obiekt, w którym nie zabraknie atrakcji dla dzieciaków w czasie deszczowych dni.
Przy pomocy jednego z portali noclegowych znaleźliśmy stosowny obiekt w miejscowości Nowęcin. Jest ona co prawda oddalona o kilka kilometrów od centrum Łeby, ale to nie w centrum znajdują się tutaj główne atrakcje.
Wybrany obiekt posiadał liczne atrakcje i udogodnienia dla dzieci. Z ważniejszych należy wymienić ogromną piaskownicę, drewniany domek, huśtawki, dużą zadaszoną przestrzeń na zewnątrz oraz liczne zabawki i książki do dyspozycji gości.
Pokój miał specyficzny, miły klimat, a w jadalni dla gości było mnóstwo książek! Gdy wracaliśmy zmęczeni po zwiedzaniu, cudownie było przysiąść wieczorami z książką. To była świetna „miejscówka”.
Gdzie zjeść?
To chyba jeden z trudniejszych dylematów, z jakim przychodzi się nam zmierzyć podczas pobytu w tej miejscowości. Chociaż punktów gastronomicznych jest aż nad to, jakość serwowanych posiłków może pozostawiać wiele do życzenia.
Miejscowi narzekają na „trzymiesięcznych biznesmenów”, którzy wynajmują na terenie Łeby powierzchnie pod lokale gastronomiczne. Następnie nie dbając o oceny i komentarze, serwują najgorsze możliwe jedzenie. Kiedy okres najmu upłynie, po sezonie przenoszą się w inne miejsce. Niestety, ale chyba trafiliśmy na jeden z takich lokali, gdzie podane jedzenie było bardzo kiepskie.
Najlepiej wybierać naszym zdaniem lokale poza ścisłym centrum Łeby (poza nielicznymi wyjątkami). Unikniemy dzięki temu długich kolejek, a ceny też stają się nieco bardziej znośne. Rośnie też szansa na jedzenie lepszej jakości.
Bar Hobbitów znajdziecie w Łeba Parku Dinozaurów. Zakupiliśmy tam kiełbaski, ale UWAGA! – upiec trzeba je sobie samodzielnie. Było pysznie!
Smaczne posiłki zjedliśmy w restauracji Pasja w Łebie, a także pobliskim Nowęcinie i skromnej ale barwnej Lagunie.
Nie polecam tych przydrożnych, jedno-sezonowych pizzerii w budkach. Nacięliśmy się na taką okropną knajpę – Ognista Pizzeria przy moście. Koszmarne jedzenie, wszędzie brud. Nie polecam.
A tu miłe zaskoczenie, mała restauracja obok naszego noclegu w Nowęcinie miała ciekawy wystrój i smaczne jedzenie – Laguna.
I taka perełka się trafiła, dzieciaki się pobawiły ogólnodostępną zabawką. Jednak te zabawki z PRL-u były niesamowite. Metalowy majstersztyk.
Co zobaczyć?
Oczywiście od razu po przyjeździe, wczesnym rankiem – pojechaliśmy nad morze. Dla osób z Roztocza, morze to powiew świeżości. Jak cudownie obserwować maluchy, które widziały je po raz pierwszy w życiu.
Dzień 1
Pierwszego dnia pobytu postanowiliśmy odwiedzić Łeba Park. Zwany inaczej także Parkiem Dinozaurów lub Parkiem Jurajskim (jak głoszą napisy na busach dowożących turystów). To był fenomenalny dzień! Polecam, bo zarówno my jak i dzieci bawiliśmy się wybornie.
Miejsce to jest niesamowite, pełne atrakcji zarówno dla tych mniejszych jak i większych (nawet bardzo dużych). Co tu znajdziemy? Park składa się w większości z wysp tematycznych.
Sprytnie wytyczone ścieżki kierują nas poprzez atrakcje związane z modelami dinozaurów, skamielinami, wyspę piratów, indiańską wioskę, tor samochodowy Flinstonów, bagienne obszary, trasę Czerwonego Kapturka, mini zoo, a na koniec ogromną piaskownicę z licznymi rozrywkami dla dzieci.
Wystarczy pozwolić się pochłonąć napotykanym na wytyczonej trasie elementom przygotowanym przez organizatorów. To kilka godzin dobrej zabawy, którą zapamiętacie na długo.
Więcej informacji na stronie: https://lebapark.pl/
Place zabaw wewnątrz obiektu też robiły wrażenie. Ciężko było wyciągnąć stamtąd maluchy.
Dzień 2
Drugi dzień to z kolei zwiedzanie pięknie przygotowanego Sea Park. Atrakcja znajduje się kilka kilometrów od Łeby, w pobliskim Sarbsku. Foki były cudowne. Fantastyczny obiekt!
Tutaj także dobrze zarezerwować sobie kilka godzin na wspólne zwiedzanie. O pełnych godzinach odbywają się pokazy z udziałem zwierząt, na jednym z kilku basenów. Uchatki, kotiki, foki umilają czas zwiedzających. Pokazy są dostępne w cenie biletu, należy jednak pamiętać iż chętnych jest wielu, a ilość miejsc na każdym z nich ograniczona.
Pomiędzy pokazami czas można spędzić korzystając z pozostałych atrakcji parku, a jest w czym wybierać. Dzieci jak zawsze szczególnie chętnie skorzystają z tematycznej piaskownicy. Starsze mogą wybrać się do budynku, w którym podziwiać można mieszkańców wód sprzed tysięcy lat.
Jest także muzeum sztuki regionalnej z przepięknymi modelami okrętów. Dłuuugo tam oglądałam te cuda, a rzeźbione szopki w stylu marynarskim oczarowały mnie totalnie. Muzeum jest wyjątkowe! Koniecznie tam zajrzyjcie.
Przy każdej alejce umieszczono dziesiątki modeli zwierząt. A na koniec znajdziemy tu także kilka punktów gastronomicznych, co pozwoli odzyskać utracone siły.
W dolnej części znajduje się z kolei ścieżka miniatur latarni morskich polskiego wybrzeża.
Więcej informacji na stronie: http://www.seapark.pl/
Po odwiedzeniu parku udaliśmy się jeszcze w okolice latarni morskiej Stilo.
I obóz harcerzy mijaliśmy od drodze. Ale super klimaty!
Dzień 3
Trzeci dzień postanowiliśmy poświęcić na zwiedzanie miasta. Tu niezbyt miłe zaskoczenie. Każda niemal ulica w centrum zastawiona jest straganami i stoiskami, które psują charakter tego miejsca.
Niestety jest to wspólna cecha wielu miejscowości wypoczynkowych w Polsce. Jakaś nasza narodowa cecha sprawia, że taka tandeta znajduje nabywców, a może po prostu wszystko jest kierowane do dzieci?
Statki wycieczkowe w porcie robiły wrażenie, klimaty jak u „piratów z Karaibów”.
O i był jeszcze domek do góry nogami. Ale z moją chorobą lokomocyjną to rozrywka nie dla mnie. Odpuściliśmy, bo dzieci też nie były zainteresowane.
Dzień 4
Czwarty dzień to w całości plażowanie przez duże P. Ponieważ pogoda wyraźnie dopisała, udało się skorzystać z uroków przyrody. Jako miejsce na nasz mały obóz, wybraliśmy plażę w okolicach ulicy Turystycznej. Można tam znaleźć dobre zaplecze oraz nieco tańszy parking.
Dzień 5
Piąty dzień to dalsze zwiedzanie miasta połączone z plażowaniem. Odwiedziliśmy muzeum bursztynu oraz muzeum iluzji. Nie są one zbyt duże, ale ciekawie przygotowane i stanowią sporą atrakcję dla dzieci. Naszej córce śniły się później sale z muzeum bursztynu, które zrobiły największe wrażenie.
Muzeum Bursztynu i mamut. Te sale z prehistoryczną wystawą były fantastyczne, szkoda, że tak mało ich było.
Dzień 6
Dzień szósty, czyli w naszym przypadku już niedziela, upłynął nam na ostatnich godzinach korzystania z uroków Łeby. W tym celu wybraliśmy rozpoznany przez nas już wcześniej parking tuż przy zachodniej stronie falochronu. Można tu dojechać niemal do samej plaży, z dostępem do falochronu, z którego rozpościera się piękny widok na okoliczne plaże oraz statki wychodzące w morze.
Późnym popołudniem wyruszyliśmy w 12 godzinną drogę powrotną.
Jak zaplanować powrót?
Z pozoru błahostka, może zepsuć skutecznie cały wyjazd. Istniejąca autostrada A1 jest najchętniej wybieranym szlakiem podczas wyjazdów na pomorze. I nie bez powodu. Ciągnąca się aż do Łodzi droga pozwala na szybkie przemieszczenie się na dystansie około 400 km. Stosunkowo nowoczesne i przestronne miejsca obsługi podróżnych gwarantują także możliwość odpoczynku.
Jednak te atuty stają się jednocześnie wadą podczas wzmożonego ruchu podróżnych. Korek do punktów poboru opłat może sięgać kilku kilometrów, a parkingi przy autostradzie zmieniają się w zatłoczone miejsca, w których trudno dostać się do toalety. Z kolei te, na których umieszczono punkty gastronomiczne, przeżywają chwile ciężkiego oblężenia. Dodatkowo wzmożony ruch zwiększa także prawdopodobnie wystąpienie wypadków tamujących skutecznie ruch.
Aby zatem uniknąć przykrych niespodzianek należy unikać najczęściej wybieranych godzin powrotu turystów. Niedzielne popołudnie to zdecydowanie nie jest najlepszy moment na powrót, choć niektórzy rzecz jasna mogą nie mieć wyboru.
Bardzo dobrym pomysłem jest też korzystanie z nawigacji samochodowej, które pobierają na bieżąco informacje o powstających korkach oraz innych utrudnieniach. Dzięki temu udało nam się ominąć ogromny korek na obwodnicy Gdańska.
Ciekawostka
Dla pasjonatów lotnictwa w drodze powrotnej z Łeby polecamy skierować się najpierw na Lębork, a następnie w kierunku Wejherowa. W miejscowości Godętowo skręcamy w prawo. Tam dalej kierujemy się w okolice miejscowości Rębiechowo, gdzie znajduje się Port Lotniczy Gdańsk im. Lecha Wałęsy. Umieszczony przy lotnisku punkt widokowy pozwala swobodnie podglądać lądujące i startujące samoloty.
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku lub na Instagramie. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona :)