Upadek bestii – Spirit Animals Nieśmiertelni Strażnicy tom I

Czy wy też nie mogliście się doczekać nowych przygód bohaterów z Erdas? Z niecierpliwością wyglądaliście kontynuacji cyklu Spirit Animals?
Pamiętacie naszych książkowych bohaterów? Chcecie wiedzieć co u nich słychać i jak potoczyły się ich dalsze losy? Zapraszam na recenzję „Nieśmiertelnych Strażników”. Jest to pierwszy tom z cyklu Spirit Animals Upadek Bestii.
Tych, którzy nie znają jeszcze tej serii odsyłam do początków TUTAJ, gdzie w recenzji pierwszego tomu „Zwierzoduchy” wprowadzam Was do świata Wielkich Bestii zamieszkujących krainę Erdas.
Kliknijcie TUTAJ by zobaczyć recenzję VI tomu „Wzlot i upadek”, a TUTAJ podzieliłam się opinią o VII części serii – „Wszechdrzewo”.
Dzięki uprzejmości mojego ulubionego wydawnictwa Wilga, miałam możliwość zapoznać się z egzemplarzem recenzenckim jeszcze przed premierą książki na polskim rynku.
Uwierzcie mi, warto było czekać. Pierwszy tom serii Upadek bestii autorstwa Eliota Schrefera ma równie fascynującą fabułę co poprzednie części, rzekłabym nawet, że jest od nich lepszy.
Dużo tu akcji, pełnokrwistych postaci, nowych okoliczności, zagadek, tajemnic, knowań i ciekawych przygód. Potoczny język sprawia, że tę powieść pochłania się niemalże jednym tchem.
Nowa część serii pozostawia ogromny niedosyt, co będzie dalej!
Poznajemy Kaiinę, dziewczynka kończy właśnie 12 lat i wedle zwyczajów swojego plemienia wieńczy się jej dzieciństwo i dochodzą nowe obowiązki. Wśród nich znajdzie się teraz robienie zakupów i zaspokajanie potrzeb rodzinnego plemienia.
Podczas jednej z takich wypraw na targowisko, dziewczynka doświadcza rzeczy niezwykłej – nieświadomie przywołuje własnego zwierzoducha. Okazuje się, że to bardzo wyjątkowy kompan, jedna z wielkich Bestii Erdas – legendarny, ogromny słoń Dinesh.
„Otaczające ich drzewa zadrżały, małpy rozkrzyczały się, rozległy się brzęczenie cykad i ptasie trele. Kaiina doświadczyła bardzo osobliwego zawrotu głowy. Na ryneczku nagle zapadła cisza. Poczuła, jak pod jej bosymi stopami drży ziemia. – Co się dzieje?! – wykrzyknęła. Niebo pociemniało, chmury jakby rozzłościły się i pozbijały w jedno kłębowisko. Usłyszała grzmot i trzask… Obok stał słoń. Gigant pochylił łeb, opuścił trąbę i poniuchał ziemię. Jego szerokie uszy kołysały się, kiedy szedł ku dziewczynce.”
Fakt powrotu Dinesha nie uszedł uwadze wrogów. Bardzo szybko na placu pojawił się nieznajomy, opalony mężczyzna, który od razu wzbudził gniew słonia.
„Dinesh niespodziewanie natarł. Ludzie rozbiegli się na boki, ale słoń dobiegł do połowy polany, nagle przystanął i zaczął ryć ziemię. Z gęstwiny wychynął niedźwiedź.. był biały niczym poranne chmury i wyraźnie odcinał się kolorem umaszczenia od tętniącej życiem czerni i zieleni lasu.
Zaskoczona Kaiina obróciła się i spojrzała w zdziwione oczy Prany. – Cóż złego dzieje się ze światem? – zapytała staruszka, chwytając się za serce.
Spod nieba rozszedł się donośny krzyk i zobaczyły zniżającego lot orła, który przeleciał tuż nad głową niedźwiedzia polarnego. Nagle na drugim krańcu polany coś ryknęło i Kaiina obróciła się w tym kierunku – stał tam ogromny dzik o grubych kłach i szczecinie.
Oślepiona strachem dziewczynka chciała podbiec do Prany, ale drogę zastąpiło jej jeszcze inne zwierzę – muskularna bestii na czterech nogach, z zawiniętymi rogami na głowie, przypominająca krępą antylopę. Uderzyła łbem staruszkę, która potknęła się i upadła…
Pomiędzy przepuszczającymi atak bestiami stał spokojnie mężczyzna odziany na czarno. – Czemu to robisz? – zawołała do niego Kaiina. Ten jednak nie odpowiedział.”
Jak myślicie, kto zamarzył sobie zdobyć władzę nad Wielkimi Bestiami i światem Erdas? To podły i bezwzględny Zerif, którego doskonale znamy z poprzednich części.
Tymczasem akcja przenosi się do miejsca, w którym wykiełkowało i wyrosło nowe Wszechdrzewo. Lenori wraz ze swoim tęczowym ibisem, zwierzoduchem Myriam, opiekuje się nim pieczołowicie.
„Od pokoleń Wszechdrzewo stanowiło sekretne źródło więzi pomiędzy człowiekiem a jego zwierzoduchem, być może źródło wszelkiego życia na Erdas.”
Zdj. źródło: pixabay.com
Pamiętacie jak goryl Kovo zaślepiony żądzą władzy próbował przejąć wszystkie talizmany Wielkich Bestii? Przeczytacie o tym TUTAJ. Zniszczone Wszechdrzewo cudem odżyło, prawdopodobnie tylko dzięki ofierze życia, jakie złożyły Wielkie Bestie.
Konary rośliny bardzo szybko odrosły, Lenori otrzymała nową rolę – piastunki Wszechdrzewa. Niestety pewnego dnia na korze pojawiła się zgnilizna. Z dnia na dzień stawała się ona coraz większa, aż w końcu Lenori odkryła, że cały pień wewnątrz drzewa toczy choroba.
„Zgnilizna musiała pożerać drzewo od dawna, jeszcze na długo przed tym, zanim Lenori to odkryła. Znajdowała się w jaskini ciągnącej się przez Wszechdrzewo, na głowę spadały jej spróchniałe kawałki drewna. Rozchodził się tam słodkawy zapach śmierci i rozkładu oraz łagodny, szlamowy smród choroby, na którą cierpiała roślina…
Nie było wątpliwości, że drzewo umierało.”
Zdj. źródło: pixabay.com
A cóż teraz słychać u Meilin? Pamiętacie uzdolnioną dziewczynkę z pandą Jhi? Otóż po wojnie wróciła ona do Zhong, gdzie zajęła się prostym, ale satysfakcjonującym zadaniem odbudowy kraju kamień po kamieniu.
Teraz doszły ją słuchy, że w Erdas źle się dzieje, więc postanowiła powrócić do siedziby Zielonych Płaszczy – Zielonej Przystani. Autor wspaniale wplata do fabuły wątki humorystyczne, naprawdę momentami nie sposób się powstrzymać od śmiechu.
„Rollan wysłał po nią do Zhong swojego zwierzoducha. Gdy do jej domku przyleciała sokolica,do nóżki Essix przywiązana była złota tutka. Choć była wyczerpana, nez trudu spostrzegła, że ptak ma wypisaną na dziobie pogardę i gdyby tylko potrafił, powiedziałby, że jest sokołem, a nie żadnym gołębiem pocztowym, bo te zjada na śniadanie.”
Powitanie Czterech Bohaterów Erdas w Zielonej Przystani, czyli Meilin, Rollana, Abeke oraz Conora, było wyjątkowe czułe: „śmiali się i tulili jedno do drugiego, turlali się po wyłożonej kamiennymi płytami ścieżce, nieświadomi, jakie widowisko z siebie zrobili.”
Niestety bardzo szybko Meilin uświadomiła sobie, że sytuacja jest wyjątkowa trudna: Wielkie Bestie przyzywane są jako zwierzoduchy, a Wszechdrzewo toczy okropna choroba.
A największym zaskoczenie czekało na dziewczynę na dziedzińcu. Jeden z wychowanków mnichów z klasztoru w północnym Nilo – Takoda, przyzwał samego goryla Kovo. Teraz wielka małpa siedziała spętana łańcuchami na dziedzińcu zamku w Zielonej Przystani.
Zdj. źródło: pixabay.com
Choć stare „rany psychofizyczne” z ostatniej wojny wciąż trawiły Meilin, Rollana, Abeke oraz Conora, niestety trzeba było zapanować nad obecną sytuacją. Takado z całych sił starał się pokazać Zielonym Płaszczom, że goryl chce pomóc i ma coś im do przekazania. Kovo rysował wciąż to samo:
„Goryl naszkicował szczękę, a potem kły.. to stojące pośród źdźbeł trawy kamienie, a za nimi skaliste góry z niebo z półksiężycem… Meilin patrzyła jak małpa zatacza w powietrzu łuk, a dwoma palcami drugiej łapy przechodzi przez niego, naśladując ludzki krok. – To nie skamielina – wytłumaczył Takoda – ale brama. Kovo na szczycie bramy przypominającej kły, nieco po prawej, narysował dziwny, niepokojący symbol. Spiralę.”
Przesłanie Kovo było bardzo tajemnicze i nikt z obecnych nie mógł go rozszyfrować. Na szczęście Meilin udało się złapać trop rozwiązania. Pomógł jej w tym znajomy, drobny niloański bibliotekarz z Zielonej Przystani – Erlan. W tajemnej komnacie podziemnej biblioteki kryła się odpowiedź, dzięki której przyjaciele zdołali rozwikłać tajemny szkic goryla.
„Mieści się tutaj spory wycinek historii Zaginionych Krain – zawołał ze środka starzec – Po Pierwszej Wojnie Pożeracza kontynent Stetriol stał się zakazanym miejscem, a mówiące o nim pisma zniszczono. Latami zbieraliśmy te manuskrypty…
Lecz niektóre z tych opowieści są starsze niż Zaginione Krainy – ciągnął Erlan, kiedy wychodził z sekretnego pokoju z oprawionym w spękaną, czarną wężową skórę tomiskiem pod pachą. Na jego okładce narysowano goryla stojącego na czterech łapach….
– Kovo – szepnął Conor”.
Dzięki księdze młodzi obrońcy Erdas odnaleźli identyczny rysunek bramy-szczęki i mapę.
„Centralne jej miejsce zajmował zawijający się łańcuch górski. Na jego środku był lejek przypominający pułapkę zastawioną przez mrówkolwa oraz kolejny rysunek, który przedstawiał spiralę zahaczającą o zbocza, otaczające je lasy oraz podniszczone mury. – Góry Petral. Granica pomiędzy Eurą a Zhong – wyszeptał Erlan. – Odcięte od świata pasmo.”
Ostatnia strona okładki kryła rysunek Wszechdrzewa wraz ze skomplikowanym systemem ogromnych korzeni. Okazuje się, że serce Erdas biło nie tylko na jej powierzchni, ale również głęboko, daleko w podziemiach tej krainy. To właśnie w korzeniach tkwiła przyczyna choroby Wszechdrzewa, dopiero teraz to odkryto.
Zapadła decyzja, Zielone Płaszcze muszą odnaleźć bramę z rysunku Kovo i zejść do podziemi. Tylko w ten sposób zdołają dowiedzieć się co jest przyczyną choroby Wszechdrzewa. Inaczej więzi zwierzoduchów i ludzi zostaną definitywnie przerwane a drzewo umrze.
Jednak oprócz choroby Wszechdrzewa była jeszcze sprawa Zerifa, który usiłował przejąć władzę nad Wielkimi Bestiami.
„- Kovo, Takoda i ja zostaliśmy zaatakowani przez Zerifa – zaczął mówić Conor. – Był … inny. Jakby emanował energią. I co najdziwniejsze, miał na czole spiralę. Kiedy odpieraliśmy atak, Zerif otworzył niewielką, czarną buteleczkę. Udało mi się mu ją wyrwać.
– Co w niej było? – zapytała Meilin.
– No… – z Conora jakby uszło powietrze. – Coś żywego. Jakiś robak. Pociachałem go, jak tylko wylazł. Myślałem, że jest martwy, ale niewielki kawałek podpełznął po moim ostrzu i wśliznął się w moje ciało przez ranę.”
Conor został zainfekowany przez obcą, dziwną istotę. Teraz spiralny robak pulsował na jego przedramieniu żerując i mozolnie wspinając się coraz wyżej. Taki sam robak pulsował na czole Zerifa.
Rys. Conor i Briggan (źródło: http://flame-of-inspiration.deviantart.com/art/Order-watercolor-546477457)
Zielone Płaszcze postanowiły się rozdzielić. Były dwie misje niecierpiące zwłoki: sprawdzić korzenie Wszechdrzewa i odszukać miejsce w którym przyzwana zostanie kolejna Wielka Bestia zanim zrobi to Zerif. Lenori zawsze czuła wcześniej, gdzie szukać powstającego łącza, również w tym przypadku wskazała bohaterom drogę do rodzącej się bestii.
Z uwagi na uzdrowicielskie moce zwierzoducha Meilin – pandy Jhi, zapadła decyzja że Meilin będzie towarzyszyć Conorowi, zaś drugi zespół stworzą Abeke i Rollan.
Meilin i Conor udają się do bramy-szczęki. Kovo niewątpliwie jest kluczem do tego miejsca, więc wraz ze swoim ludzkim towarzyszem Takodą i całym zastępem pilnujących go strażników, również bierze udział w wyprawie.
To właśnie dzięki niemu, grupa dociera do bramy-paszczy. Bez zastanowienia goryl schodzi wgłąb ziejącej w niej jaskini, Zielone Płaszcze ruszają jego śladem.
Zdj. źródło: pixabay.com
„Za bramą panowała prawdziwa, smolista, czarna ciemność... Na końcu tunelu znajdowały się stare, drewniane drzwi, przeżarte przez robaki, spróchniałe i zniszczone. Grube, pordzewiałe sztaby opasały je wzdłuż i wszerz.
Kovo chwycił za przymocowaną do drzwi żelazną obręcz i pociągnął… naparł na drzwi… uderzył barkiem… zawiasy nareszcie puściły. Dzieciaki ruszyły za nim i przebiegły przez próg wyważonych drzwi akurat w momencie, kiedy zawaliła się jaskinia. „
Droga przez tunele była bardzo trudna i pełna pułapek. Ciemność, ciasnota, okropny zapach stęchlizny mocno dawały się podróżnikom we znaki.
Briggan, Jhi, Kovo, Takoda, Meilin oraz Conor długo przedzierali się przez ciemne podziemne ścieżki, czasami trzeba było przeć do przodu na kolanach.
„Po niecałych dwóch kilometrach korytarz rozwidlał się. Oba tunele okazały się niewielkimi, okrągłymi przesmykami, pod których ścianami rosły grzyby, a na środku zalegały kałuże wody. – W lewo czy w prawo? – zapytała Meilin. – Nie ma znaczenia, gdzie pójdziemy. Martwi mnie tylko to, że Briggan i Kovo się tu nie zmieszczą.”
Choć więź między Kovo a Takodą nie należała do najprostszych to jednak w tej ciężkiej sytuacji goryl pozwolił zamienić się w tatuaż na ciele chłopca. Jak myślicie jak on wyglądał?
Po uśpieniu zwierzoduchów zapadła decyzja, że to właśnie Meilin, jako najszczuplejsza z całej trójki, pójdzie zbadać lewy korytarz. Tunel był bardzo wąski, w niektórych miejscach dziewczyna przedzierała się ostatkiem sił. Niestety wyjście z tunelu okazało się pułapką.
Powiem Wam, że autor książki zbudował tak rewelacyjne napięcie i ciekawość w tym miejscu, że czytelnik całkowicie oddaje się fabule. Bo gdy Meilin dociera wreszcie do końca tego okropnego korytarza, to…
„Poczuła pod stopami coś miękkiego. Dziewczyna usłyszała upiorny krzyk i sturlała się ze stworzenia, na którym stanęła. Coś obok niej zaczęło dyszeć. Poczuła na policzku czyjąś brodę. Spanikowana krzyknęła i odskoczyła, po czym znowu spadła, tym razem w jeszcze głębszą ciemność z niewidocznej półki, na której stała. Uderzyła o kamienistą ziemię i coś mokrego.
Macała mrok, aż trafiła na kolejne ciepłe ciało o gładkiej skórze, bezwłose i dziwacznie oleiste. Odepchnęła się od niego kopniakiem. Stwór, czymkolwiek był, wypuścił powietrze i upadł.
– Kto tu jest?
– Co tam masz? – zapytał Conor.
Zaczęła szukać pochodni. Zanim zdołała ją zapalić, dotknęły jej dłonie. Wiele dłoni. Chwytały, ciągnęły i rozrywały jej skórę. Ostre paznokcie orały jej twarz, szarpały za uszy, drapały policzki. Meilin krzyczała”.
Jak zakończy się spotkanie Meilin z Rojem? Czym jest Rój? Kto zdoła pomóc Meilin, Conorowi i Takodzie? Co kryją podziemne tunele? Czy to możliwe, aby w tych ciemnych głębinach zdołali żyć ludzie? Gdzie zlokalizowane jest Sadre? Kim jest Xanthe? Kto według przepowiedni ma zabić Wyrma? Czym jest Wyrma? Gdzie leży miasto Phos Astos i jak wygląda? Kim są jego mieszkańcy i dlaczego nikt nie słyszał o ich istnieniu? Czy Meilin ma lęk wysokości? W jaki sposób mieszkańcy Phos Astos walczą z Rojem? Kim jest Ingailor? Czy podróżnicy odkryhą tajemnicę choroby Wszechdrzewa? Co obrazowały płaskorzeźby w komnacie ceremonialnej? Czym są Krzykacze i na jakiej zasadzie działają? Jak daleko sięgają korzenie Wszechdrzewa i dlaczego są tak ważne?
Na te i inne pytania znajdziecie odpowiedź w książce. Zapewniam Was, że historia jest wspaniała i szalenie interesująca.
Fantastyczny podziemny świat został cudownie wykreowany w umyśle pisarza i potrafi rozpalić wszystkie zmysły czytelnika, dostarczając mu przy tym całego wachlarza różnorodnych emocji.
Przepowiednia Lenori dotycząca przyzwania kolejnej Wielkiej Bestii zawiodła Abeke i Rollana do dalekiej Amayi. Przyjaciele nie wiedzą jednak, która z bestii się narodzi i gdzie dokładnie to nastąpi, mogą mieć tylko przypuszczenia. Na pokładzie Dumy Telluna II docierają na miejsce i udają się tropem amayańskich jaków szukając ich zielonych pastwisk.
„- Trzymajmy się nieco z tyłu stada. – zawołała Abeke – Nie zapominajmy, że naszym celem jest znalezienie tego, kto na nie poluje, a nie niepokojenie zwierząt.”
Niestety podróżników napadają lwy górskie. Abeke doznaje poważnego urazu i traci dużo krwi. Tę nierówną walkę pomiędzy Zielonymi Płaszczami a dzikimi zwierzętami przerywa pojawienie się lokalnego plemienia.
” Nazywam się Aynar. Mój syn jest uzdrowicielem naszego ludu. Ale został w obozowisku, dlatego muszę Wam wystarczyć. Jeżeli mi na to pozwolisz, opatrzę Twoją ranę, Abeke z Okaihee… Badź pozdrowiony i Ty Rollanie z Concorby.”
Spotkanie z tubylcami, choć zaistniałe w trudnych okolicznościach, okazało się bardzo owocne. Oto bowiem okazuje się, że w wiosce syn Aynar – Anda, a zarazem miejscowy uzdrowiciel, przywołał łosia – Telluna. Przyzwał go jakiś czas temu i doskonale się ze sobą dogadują.
Aby ukryć się przed Zerifem, Anda dołącza do Rollana i Abeke i udają się do Zielonej Przystani? Czy uda im się tam dotrzeć? Czy Zerif zdoła ubezwłasnowolnić i zakazić pasożytem Telluna? Czy zwierzoduchy Abeke oraz Rollana zostaną im odebrane?
Co się stanie z Conorem, czy pasożyt opęta jego ciało i odbierze pamięć i wolną wolę?
Koniecznie sięgnijcie po książkę, bo warto! Tam znajdziecie odpowiedzi na nurtujące Was pytania dotyczące Erdas i jego mieszkańców.
Rys. Łoś Tellun (źródło: www.zdjecia.biz.pl/zdjecia/duze/trawa-las-os-woda.jpeg)
W jakiej kolejności należy czytać serię:
CYKL SPIRIT ANIMALS
Tom I „Zwierzoduchy” Brandon Mull (przeczytaj RECENZJĘ)
Tom II „Polowanie” Maggie Stiefvater
Tom III „Więzy krwi” Sean Williams, Garth Nix
Tom IV „Ogień i lód” Shannon Hale
Tom V „Naprzeciw falom” Tui T. Sutherland
Tom VI „Wzlot i upadek” Eliot Schrefer (przeczytaj RECENZJĘ)
Tom VII „Wszechdrzewo” Marie Lu (przeczytaj RECENZJĘ)
CYKL SPIRIT ANIMALS UPADŁE BESTIE
Tom I „Nieśmiertelni strażnicy” Eliot Schrefer (przeczytaj RECENZJĘ)
Tom II „Spalona ziemia” Victoria Schwab
Tych, którzy nie znają jeszcze tej serii odsyłam do początków TUTAJ, gdzie w recenzji pierwszego tomu „Zwierzoduchy” wprowadzam Was do świata Wielkich Bestii zamieszkujących krainę Erdas.
Kliknijcie TUTAJ by zobaczyć recenzję VI tomu „Wzlot i upadek”, a TUTAJ podzieliłam się opinią o VII części serii – „Wszechdrzewo”.
Polecam gorąco! Rewelacyjna, wciągająca, pełna zaskakujących przygód seria dedykowana dla młodzieży, ale spodoba się też dorosłym czytelnikom. Idealna na prezent!
Tytuł: Nieśmiertelni strażnicy
Seria: Spirit Animals/Upadek Bestii
Część serii: tom I
Autor: Eliot Schrefer
Data ukazania: 2017.04.26
Wydawnictwo: Wilga / GW Foksal
Rok wydania: 2017
Oprawa: twarda
Liczba stron: 240
Format: 13.0×20.5 cm
Numer ISBN: 9788328040052
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona.