Przygody Super Mikołaja – recenzja

Dziś opowiem Wam o rewelacyjnej, emanującej przygodą, książce dla dzieci. Chcecie dowiedzieć się, czym zajmuje się Święty Mikołaj na co dzień? Oczywiście oprócz tworzenia zabawek dla dzieci, jak każdy człowiek, i Mikołaj ma swoje małe marzenia…
Przenieśmy się zatem na Biegun Północny. Gdzieś tam wśród śniegów, wiecznego zimna i tańczących arktycznych wichrów stoi ciepły, tajemniczy domek. To właśnie tutaj mieszka Święty Mikołaj i jego pomocnicze elfy.
Jest mroźny grudniowy dzień, elfy Mikołaja nie próżnują i w pocie czoła pracują nad produkcją zabawek dla dzieci. Boże Narodzenie tuż tuż i wszystkie grzeczne dzieci czekają na prezenty.
Okazuje się, że i na biegun północny dotarła najnowsza technologia: śrubokręt ultradźwiękowy M33, łyżwoostrzarka, naciągacz sprężyn, kokardowiązałka – takie wspaniałe sprzęty ułatwiają pracę elfom.
Wielu z Was pewnie nie zdaje sobie sprawy, jak odpowiedzialną funkcję pełni każdy z pomocników Mikołaja. Oj tak tak, Bożonarodzeniowe prezenty muszą być zrobione na czas, nie można przecież zawieść zaufania dzieciaków.
W tym roku wszystkie przygotowania zakończyły się jednak dużo przed czasem. Prezenty spakowane, sanie gotowe, wszystko wysprzątane więc pora na zabawę. W Fabryce dało się słyszeć wyraźne poruszenie…
„Nagle drzwi do Fabryki Zabawek otworzyły się z hukiem i do cienkich elfich głosików dołączył inny głos, donośny i niski:
– Ho, Ho, Ho! A co tu się wyprawia? Kto zasyrenił włącznik… to znaczy… kto włączył syrenę? Coś się pali? Pokłóciliście się o coś?
To Święty Mikołaj wkroczył pośpiesznie do jadalni. Był zdyszany i wyraźnie przejęty.
– Ależ nie! Nie pamięta pan? Szykujemy się do corocznego ETWU (Elfi Turniej Wąsów Urozmaiconych)!. To Nobel wąsaczy!”
No tak, ekipie Mikołaja na pewno nie można zarzucić nudy. Elfy to wspaniali pomocnicy: pracowici, skoncentrowani, czasami zmarznięci ale mimo wszystko mają cudowne, pogodne usposobienie i są skorzy do żartów.
Święty Mikołaj, nieco zdziwiony, że przygotowania tak gładko poszły, zastanawia się czy aby ludzie wciąż go potrzebują. Rozmyślając o tym, dostrzega nagle coś dziwnego… postanawia upewnić się cóż to za cień przemyka do stajni reniferów.
„Dziewięć par zaspanych oczu wpatrywało się w niego pytającym, ale też, żeby nie powiedzieć prawdę, nieco poirytowanym wzrokiem.
– Moi drodzy przyjaciele – wymamrotał Święty Mikołaj – przepraszam, naprawdę. Już sobie idę. Śpijcie spokojnie.”
Nawet renifery muszą się przecież wyspać….
Myślałam, że książka będzie spokojną bajką o tematyce świątecznej, ale nie! To jest zabawna, zaskakująca lektura, pełna humoru godnego dorosłego czytelnika. Pochłaniając kolejne strony śmialiśmy się całą rodziną, bo uwierzcie mi, że opisane tu perypetie Mikołaja i jego brygady są po prostu „w dechę”.
Kto zatem zakradał się do stajni kiedy zgraja reniferów smacznie spała? To Renek – „zapasowy renifer” do zaprzęgu Mikołaja. Jako że nie dane mu było jeszcze nigdy wykorzystać swojej funkcji, czuje się on niedoceniony i samotny.
„Dziewięć oficjalnych reniferów nie chce, żebym im się kręcił pod kopytami. Mówią, że kompletny ze mnie cherlak.”
Wzruszony Mikołaj postanawia nieco bardziej zaznajomić się z odrzuconym reniferem. Okazuje się, że ma on osobliwe hobby, mianowicie uwielbia tworzyć lodowe rzeźby, a jego największe marzenie to móc choć raz pojechać w zaprzęgu.
Mikołaj zwierza się Renkowi, że czuje się niepotrzebny, bo elfy doskonale sobie radzą przy produkcji zabawek bez niego. Aby zaleczyć rozterki Mikołaja, Renek wpada na genialny, według niego, pomysł. Otóż postanawia być honorowym asystentem i „prawą ręką” Mikołaja.
Jednak nadgorliwy renifer szybko da się staruszkowi we znaki. Pierwszą rozrywką jaką samozwańczy asystent przygotował dla Mikołaja była kąpiel w lodowatej wodzie.
„Zobaczysz, szefie, podwodne fotografowanie to pasjonująca rozrywka. Jestem pewien, że gdy przywykniesz do temperatury, nie będziesz chciał wyjść na brzeg!
Nie trzeba było długo czekać, po kilku sekundach Święty Mikołaj wynurzył się na powierzchnię sztywny niczym wędzona ryba.”
Czytając książkę przekonacie się, że Renek ma jeszcze wiele takich zaskakujących i dziwnych pomysłów, które odbierają tlen w płucach przyprawiając o niepohamowane napady śmiechu.
Po lodowatej kąpieli Mikołaj rozgrzewa się herbatą, późnym popołudniem do jego domku puka listonosz. Wśród wielu dostarczonych listów jest jeden wyjątkowy, który wpada niepostrzeżenie świętemu do kieszeni surduta. To list od Jimmego.
Po nieuprzejmej wymianie zdań z Renkiem, Mikołaj nie może zasnąć. Podwodne fotografowanie okazało się klapą, ale przecież to nie powód, by tak napadać na renifera.
Doprowadzony do bezsennej ostateczności Mikołaj, wciska duży, czerwony guzik alarmowy wzywający elfy z Fabryki Zabawek.
Pomocnicy usiłują sprawić, by Mikołaj usnął, jednak bardzo szybko sami poddają się wołaniom Morfeusza i zapadają w głęboki sen. Niewyspany Święty wstaje z łóżka i wychodzi na zewnątrz, aby uniknąć chłodu zakłada kożuch. I nagle znajduje list, który niejako magicznie zawędrował do jego kieszeni.
„Mam na imię Jimmy. Mam 8,5 roku. Piszę do Ciebie z Sydney w Australii. W tym roku najbardziej chciałbym dostać trochę odwagi…”
Jak wyjaśnia dalej chłopiec, trapią go szkolni prześladowcy a według Jimmego jedynie Święty Mikołaj może pomóc mu się z nimi uporać. Wzruszony staruszek dostrzega nagle za oknem Renka. Renifer przeprasza za swój ekstremalny pomysł alternatywnej rozrywki dotyczącej nurkowania w lodowatej wodzie.
„ – Więc jesteśmy przyjaciółmi?
– Jasne! I powiem Ci coś! Potrzebują Cię, żeby rozwiązać pewien palący problem – odparł Święty Mikołaj.”
Jak już się zapewne domyślacie, Renek obmyśla plan mający na celu pomóc chłopcu odzyskać odwagę. Ku wielkiej uciesze Mikołaja, postanawiają wcielić go w życie. I tak Święty zostaje SUPER MIKOŁAJEM, nieustraszonym łowcą przygód, który zgładza nikczemnych i wspiera tych, którzy potrzebują pomocy.
Jak wiadomo, każdy superbohater i obrońca uciśnionych, ma specyficzny kostium, który wzbudza zaufanie u przyjaciół, a jednocześnie budzi lęk wśród wrogów.
„Muszę mieć płaszcz i maskę, to oczywiste, a wszystko pięknie ozdobione… cekinami! No i jakim pojazdem miałby się przemieszczać superbohater? Orłem pociągowym? Łodzią podwodną na korbkę? Może powinienem dać się wystrzelić z procy? Albo zamontować specjalny napęd w butach?”
Oj tak, bycie idolem i obrońcą potrzebujących oraz uciśnionych, to niełatwe zadanie. Ale o tym Mikołaj miał się przekonać dopiero później.
Sam dobór stroju superbohatera był bardzo trudny, Mikołaj przymierzał wiele kostiumów zanim wybrał ten idealny. Renek opracował także system treningowy, który miał na celu poprawienie sprawności Świętego.
I w ten oto sposób marzenie Mikołaja o byciu kimś wyjątkowym, kto nie tylko w święta Bożego Narodzenia będzie niósł radość i pomoc, zostało spełnione.
Nadszedł czas, aby ruszyć do Sydney, do Jimmego. Zaprzęg reniferów nie mógł ciągnąć sań, bo ich rola ogranicza się raczej tylko do pracy w święta. Renek podsuwa więc pomysł, by Mikołaj udał się do niedźwiedzicy Bruny, która prowadzi najlepszy warsztat naprawy sań. Być może ona podpowie, jak dostać się do Australii bez reniferów i jakie wyposażenie powinny posiadać FantaSanie.
A Wy jak myślicie, w co powinny być wyposażone takie sanie SuperMikołaja? Może przyda się sieć do łapania spadających gwiazd albo magiczny kufer z funkcją minimalizacji?
Czy niedźwiedzica Bruna podoła zadaniu wyposażenia FantaSań? Jak będą wyglądały klucze do tego niesamowitego pojazdu?
Jak wyglądała pozornie „tajna skrytka” upatrzona przez Mikołaja, która miała funkcjonować jako przebieralnia do zakładania super-kostiumu?
Czy Mikołaj ma prawo jazdy?
W jaki sposób Mikołaj chce odnaleźć Jimmego w wielkim 4,5 mln mieście Sydney?
W którym miejscu Bruna ulokowała hamulec w Fantasanich?
Jak wyglądało pierwsze spotkanie SuperMikołaja z Jimmym? I kim jest „Kichaczek Drugi”?
Czy pomysły SuperMikołaja mające na celu obronę Jimmego przed prześladowcami okażą się skuteczne?
Jak Mikołaj i Renek poradzą sobie z dekompresją FantaSań?
Jaki niezwykły posłaniec przyniósł Mikołajowi list od małej Anity z Rio Branco?
Na czym polega ekologiczny charakter FantaSań?
Co skłoniło Mikołaja do wędrówki po dżungli z pancernikiem?
Zachęcam Was do sięgnięcia po książkę wydawnictwa Wilga „Przygody Supermikołaja”, w niej znajdziecie odpowiedzi na te i inne pytania dotyczące staruszka z nadwagą o wielkim sercu i jego przygód. A zapewniam Was, że czas spędzony z tą lekturą będzie absolutnie wyjątkowy.
Opowieść o SuperMikołaju jest nie tylko szalenie zabawna i wciągająca, ale po cichu przemyca dzieciom piękne przesłania m.in.:
- pomaga zrozumieć czym jest odwaga,
- tłumaczy, że przemoc jest zła i należy się jej wystrzegać,
- podpowiada jak radzić sobie z problemami w szkole,
- udowadnia dlaczego warto pomagać innym a także dlaczego warto wierzyć w siebie,
- tłumaczy dlaczego warto żyć ekologicznie i szanować przyrodę.
Autorzy wiedzą jak przemawiać do dzieci, język opowieści jest bardzo subtelnie dopasowany do małego czytelnika, ponadto książkę wydano z dużą, czytelną czcionką.
Figlarną, pełną akcji opowieść dopełniają mistrzowskie ilustracje Giuseppe Ferrario. W książce znajdziemy ich całe mnóstwo, są pomysłowe i pełne detali dzięki czemu dzieci z ogromną radością sięgają po tę pozycję.
Ja trafiłam na trop tej wspaniałej książki przypadkiem i to był strzał w dziesiątkę, to wspaniała lektura dla żądnych przygód maluchów. Zdecydowanie jest to podróż do innego, magicznego świata, w którym czujemy się bezpieczni i odprężeni. Wyobraźnia to prawdziwa potęga, jak cudownie móc ją zaktywizować!
Dzieci słuchały z wielkim zaangażowaniem, nawet nie wiem kiedy wspólnie pochłonęliśmy w całości tą opasłą i tryskającą przygodą książkę. Gorąco Wam polecam spotkanie czytelnicze z Renkiem, elfami, Bruną i ze Świętym Miko… tzn. z SuperMikołajem. Nie zawiedziecie się!
tytuł polskiego wydania: Przygody SuperMikołaja
tytuł oryginału: Che avventure Santa Claus!
data wydania: 5 listopada 2014
wydawnictwo: Wilga
ISBN: 9788328013100
liczba stron: 256
kategoria: literatura dziecięca
język: polski
Całkiem niedawno Wilga wydała kolejny tom przygód SuperMikołaja. Wkrótce na moim blogu pojawi się jego recenzja. Zapraszam Was do śledzenia nowości!
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona.