O ślimaku Marcelu i szufladkach
Aby przedłożyć dzieciom wiele trudnych życiowych lekcji warto skorzystać z pomocy bajek edukacyjnych. I właśnie taką mądrą i wartościową bajeczką dziś chcę Was zainspirować. To debiut utalentowanego aktora i wokalisty Andrzeja Kociałkowskiego pod intrygującym tytułem „O ślimaku Marcelu i szufladkach” z wydawnictwa Gulden Publishing.
Mnie urzekły ilustracje Reginy Land i kreatywna postać Marcela zerkającego z okładki. Moja starsza córka bardzo lubi opowieści o zwierzętach, przeczytaliśmy ją całą „z marszu” do snu. Wciągnęła nas historia leśnych przyjaciół. Piękna opowieść, która niesie ze sobą bardzo ważny przekaz:
„Bardzo często wkładają nas do takich niby-szufladek i przyklejają nam takie niby- nalepki, a my potem stajemy się tacy, jak wszyscy inni w tych szufladkach i wierzymy, że te nasze nalepki mówią o nas prawdę. A przecież każdy jest inny i każdy może być, kim chce.”
Historia opisana w książeczce ma kilku intrygujących bohaterów, są nimi: ślimak Marcel, osioł Hipolit, koń Karol, zając Ptysiek oraz Pani sowa.
Pewnego słonecznego, wczesnojesiennego dnia trafiamy na urokliwą łąkę. Na jej środku rośnie dorodna jabłoń, która w tym roku obficie obrodziła, na jej gałęziach dojrzewają apetyczne owoce. Aż tu nagle w tej idyllicznej lokalizacji spotykają się dwa… potwory!
„Ja jestem strasznym potworem, mam wielkie rogi i jestem bardzo silny! Potrafię nawet unieść cały dom”
Moje dziecko już od tego akapitu zostało absolutnie „kupione” i zaciekawione tą opowieścią, dopytywało tylko „mamo, mamo i co było dalej, co z tymi potworami, mamo boisz się trochę…”
Nie nie, nie bójcie się, to tylko zając Ptysiek i ślimak Marcel się wygłupiali podśpiewując sobie przy tym wesoło. Ślimak kichał i parskał bo się przeziębił oglądając nocą gwiazdy. Ptysiek niestety naturę miał strachliwą, jak to zając, więc o nocnych wojażach przy gwiazdach nie śmiał marzyć. Nowo poznani przyjaciele wdali się w przyjemną dyskusję opowiadając sobie o swych małych marzeniach.
W bajeczkę wplecione są rytmiczne, rymowane piosenki, które wykonują zwierzątka. Na początku podśpiewuje sobie ślimak:
„Że gdzieś, że gdzieś świat jest taki,
gdzie nawet i ślimaki,
mogą tak pędzić jak wiatr mknie.
I gdzieś hen, wśród gwiazd się kryje
świat, w którym każdy żyje,
tak jak chce i robi to, co chce,
to, co chce.”
Ta bajka świetnie by się prezentowała jako spektakl dla dzieci. Ostatnio namiętnie śledzimy i bywamy na spektaklach teatru Katarynka w naszej okolicy i czytając tę bajkę dziecku, już wysnuła mi się wizja jej wystawienia. Myślę, że doświadczenie i talent aktorski autora dają właśnie takie szerokie spectrum odbioru tej bajki. Super, książeczka się wyróżnia w gąszczu innych pozycji dla dzieci.
Marcel i Ptysiek umawiają się na spotkanie pod jabłonką, tam właśnie ma przebywać przyjaciel zająca – koń Karol. W międzyczasie ślimak otrzymuje małą poradę od napotkanego osła Hipolita, aby zjadł trochę czosnku i szczawiu a jego przeziębienie minie. Grzeczny, aczkolwiek sceptycznie nastawiony do rad osła Marcel, pokpiwa z jego zaleceń i „posmarkując” sunie na miejsce umówionego spotkania.
Dlaczego osioł zalecił Marcelowi kurację szczawiowo-czosnkową? Jak wpłynęła ona na ślimaka? Dowiecie się z książeczki.
Koń Karol okazuje się być typowym „szufladkowiczem”, który powiedzenie „końskie zdrowie” traktuje śmiertelnie poważnie. W myśl utartych przekonań o swoim niebywale dobrym zdrowiu, zajada „na umór” ogromne ilości niedojrzałych jabłek, po czym popija je dużą ilością zimnej wody.
Jak można się domyśleć ta kulinarna przygoda nie wychodzi konikowi na dobre i już po południu stan zdrowia Karola się pogarsza. Przyjaciele ruszają po pomoc do „mądrej” sowy, przełamując jednocześnie własne bariery lęków.
Czy uda im się ukoić niestrawność i bóle brzucha konika? Czy szeroko chwalony „geniusz” sowy wygra z wyśmiewaną wiedzą osła? Jak myślicie?
Koniecznie sięgnijcie po książkę, w ciekawy i bardzo przystępny sposób przedłożycie swoim dzieciom lekcję, że nie należy wyciągać pochopnych wniosków i oceniać ludzi po pozorach. Również praca nad sobą, poszerzanie wiedzy, przełamywanie „swoich granic” i wychodzenie poza strefę komfortu jest przydatne w życiu i zapewnia nam rozwój a przy tym ułatwia życie w społeczeństwie.
Książka skrywa nie tylko mądry, edukacyjny przekaz i lekcję życia, ale również zachęca nasze szare komórki do gimnastyki. Spójrzcie tylko jak pomysłowo autor oznaczył numerację stron – to zagadki matematyczne, na każdej stronie inna. Jak dziecko je rozwiąże, dowie się na której stronie książeczki się znajduje.
Okładka ze sztywnej tekturki, niektóre elementy mienią się w świetle, wizualnie wygląda bardzo zachęcająco. Ilustracje w żywych kolorach, radosne i zajmujące uwagę dziecka. Tekst jak widzicie na zdjęciach jest nam „podany” wytłuszczoną i powiększoną czcionką, to miło, bo i osoby słabo widzące jak i dzieci będą mieć wygodę przy czytaniu.
Gorąco polecam takie lektury dla dzieci – prosta treść a w niej istotne przesłanie. Gdy ktoś długo obcuje z dziećmi, wie jak trafić z wiedzą do ich umysłów. Spersonifikowane zwierzątka i umiejętne wykreowanie ich losów na pewno sprawia, że nauka jest bardziej przystępna, ciekawsza i owocna. Nam się podobało więc polecamy!
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku lub na Instagramie. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona :)
One thought on “O ślimaku Marcelu i szufladkach”