Domek dla dzieci z drewna – krok po kroku
Od dawna chodził za mną pomysł zrobienia dla dzieci domku ogrodowego. Niestety obecnie mieszkamy w bloku, jednak „uciekamy” jak najczęściej do dziadków jednych albo drugich, by dzieci odpoczęły od miejskiego zgiełku i bloku.
Tej wiosny się udało (2020) stworzyć taką magiczną oazę do zabawy. Wspólnymi siłami wraz z moim tatą, krok po kroku zbudowaliśmy domek dla dzieci, w dużej mierze wykorzystując materiały z odzysku. W tym artykule podpowiem jak amatorsko taki domek zbudować.
Cieszę się, że domek powstał, wyszedł taki jak widać. Nasz domek ma wymiary dopasowane do materiałów jakie mieliśmy. Sporo rzeczy robiliśmy po prostu ” na oko” i na pewno wiele można by poprawić, ale dzieciaki są bardzo zadowolone – a o to chodziło!
Zobaczcie też mój poradnik jak krok po kroku zbudować huśtawkę z bali: JAK ZBUDOWAĆ HUŚTAWKĘ OGRODOWĄ – (klik)
DOMEK Z „ODZYSKU”
Zmieniając dach na starym spichlerzu i przerabiając budynek na pszczelarnię, zostało nam mnóstwo materiałów, desek, krokwi i bali. Cała „podsufitka” i podłoga ze spichlerza plus „zastawki drewniane” oddzielające zasieki.
Pracy było sporo, przez lata (50 lat) różne rzeczy na strychu leżały i było tam wiele kurzu i bałaganu. Uprzątnęliśmy, zdemontowaliśmy. Pieczołowicie pozbyliśmy się gwoździ a potem oheblowaliśmy wszystkie deski. Odzyskaliśmy suchy, bardzo dobry materiał na domek.
Domek robiliśmy „na bieżąco”, w miarę wolnego czasu. Mieliśmy jakiś tam pomysł jak to mniej więcej ma wyglądać, ale dużo pomysłów wychodziło „w praniu” podczas pracy. Staraliśmy się też wykorzystać jak najwięcej desek i materiałów z odzysku.
Nie ma tu jakiejś wielkiej filozofii, potrzebne są tylko chęci, sporo wolnego czasu i trochę narzędzi. Im lepsze narzędzia macie, tym łatwiej zrobić taki domek. My posiłkowaliśmy się tym, co mamy w domu i daliśmy radę.
WYKORZYSTALIŚMY NASTĘPUJĄCE NARZĘDZIA:
- wyrzynarka do drewna
- heblarka, bardzo stara, ale daje radę przy takich prostych projektach
- wkrętarka wraz z zestawem bitów oraz wierteł – bez niej byłoby ciężko,
- wiertarka
- młotki
- piła ręczna i spalinowa Stihl
- poziomica
- nitownica – przymocowywaliśmy nią m.in. okap na dachu,
- hebel ręczny (przy materiałach z odzysku tak bywa, czasami trzeba było coś podrównać)
- drabiny, długie i krótkie, różne się przydawały
POTRZEBNE MATERIAŁY:
- drewno, w dużej mierze użyliśmy takiego „z odzysku” m.in. ze starego spichlerza, z palet
- wkręty różnej długości
- drewnochron – ten pokazany na zdjęciu jest bardzo wydajny, szybko i dobrze kryje.
- farby olejne (malowałam nimi dekoracje m.in. grzybki, kogucika, kołatkę itp.)
- pędzle różnej grubości i wielkości
- zawiasy: 2 sztuki na drzwi i 2 sztuki na bramkę zabezpieczającą ślizgawkę,
W sumie około miesiąca popołudniami majstrowaliśmy przy tym. Najwięcej problemów i gimnastykowania było przy kryciu dachu. Ale po kolei…
BUDOWA DOMKU KROK PO KROKU
SZKIELET KONSTRUKCJI
Najpierw zaprojektowaliśmy szkielet. Skręciliśmy taką próbną konstrukcję. Zależało mi, aby domek był dość duży i miał zadaszoną werandę.
Starałam się na bieżąco zabezpieczać poszczególne warstwy drewnochronem. Błędem było kupowanie różnych farb „po puszce”. Drewnochron szybko się kończył, nie zawsze kolory były podobne. Zamówiłam więc większą ilość przez internet. Wyszło taniej, a drewnochron okazał się bardzo dobry i wydajny.
Wstępnie nie wiedzieliśmy jak i gdzie ten domek ma stać, więc nie był „zabetonowany”. Dopiero później, jak wzmocniliśmy nieco konstrukcję „skosiakami” i ustaliliśmy dokładne położenie, to wypoziomowaliśmy go i zalaliśmy betonem kotwy, osadzając konstrukcję głęboko w ziemi.
KROKWIE DACHOWE
Wymyśliliśmy, że dach będzie dwuspadowy. Przygotowaliśmy krokwie i łaty.
Przymocowaliśmy więźbę dachową do szkieletu domku.
BETONOWANIE KONSTRUKCJI
Najlepiej osadzić konstrukcję w ziemi już na początku, ale u nas wyszło trochę inaczej. Być może powstały nam małe nierówności, ale nie wpływają one na funkcjonalność.
Ważne, że efekt ostateczny nas i dzieci satysfakcjonuje. Wy zróbcie to „po swojemu”.
Przyszłe lokatorki odbiły nawet łapki na pamiątkę, oznaczając swój kącik.
PODŁOGA
Prosta sprawa. Wykorzystaliśmy tu długie deski sosnowe.
ŚCIANY
Powoli obijaliśmy domek deskami tworząc ściany. Pogoda tej wiosny (2020) była wyjątkowo kapryśna. Zimno i wietrznie.
Nad werandą powstała antresola, w 100% wykonana ze ścinków.
Drzwi do domu – otwór wejściowy ustawiliśmy w środkowej części werandy.
Plany popsuł nam trochę deszcz. Padało i padało, domek kilka dni stał nakryty plandeką. W tym czasie kurier dowiózł naszą wrzosową zjeżdżalnię. Jesteśmy z niej bardzo zadowoleni.
SCHODY
Schody nie mogły być strome. Z dwóch grubych brusów zrobiliśmy boki. Całe schody mamy oczywiście z odzysku – kiedyś te grube dechy były podłogą spichlerza. Teraz w spichlerzu jest już wylewka, a deski dostały drugie „życie”.
Schody opierają się na werandzie i są po bokach przykręcone. Na zimę można je łatwo zdemontować i schować do garażu.
Nasze stopnie są ze ścinków brusów, niektóre mają wiele śladów po gwoździach. Schody były robione trochę w pośpiechu i przy porywistym wietrze na dworze. Wyszły bardzo wygodne, choć może minimalnie krzywe.
Dokręcone wkrętami do boków i zabezpieczone dodatkowo drewnianymi kołeczkami od spodu.
Schody koniecznie musiały mieć zabezpieczenie „od spodu” – zamocowaliśmy więc tam deski na całej powierzchni. Bałam się, aby młodsza córcia nie wsadziła w otwory między stopniami nóżki. Tak jest bezpieczniej.
Do masywnych schodów dorobiliśmy poręcze. Całość zabezpieczyłam drewnochronem.
Z obu stron werandy dokręciliśmy plastikowe, czerwone uchwyty.
WERANDA
W tym samym czasie co schody, powstała też barierka do werandy. Początkowo miały to być półokrągłe sztachety, ale uznaliśmy, że bezpieczniej dać deski w poziomie.
W między czasie zamontowaliśmy kierownicę do naszego domku/kampera/statku. Jako dawca posłużyła nam kierownica ze starego samochodu – „Warszawy”. Pomalowałam ją czerwoną farbą/lakierem w sprayu.
Domek zyskał też dach. Udało nam się w bezwietrzny dzień położyć folię i blachę dachową.
Starałam się wszystko na bieżąco zabezpieczać drewnochronem. Na początku ciągle mi go brakowało, potem dokupiłam od razu 10 litrów z Allegro. To był dobry zakup. Bardzo wydajny drewnochron „przyleciał” – pisałam o nim na początku artykułu. Polecam!
Nad werandą powstała antresola. Dziewczynki przechowują tam sobie zabawki a czasami wspinają się i w tej zacisznej „skrytce” czytamy książki.
Dziadek w tajemnicy zrobił wnukom uroczą, drewnianą skrzynkę na listy. Często przychodzi do nas teraz listonosz i przynosi tam różne zadania, łakocie, listy oraz prezenty.
DRZWI
Drzwi niepotrzebnie pomalowałam białą farbą. Malowanie na szybko, po zmroku przy lampie i powstały zacieki na zawiasach. Ostatecznie przemalowałam je przez to na biało. Ale żałuję i pewnie wymienię je na nowe – czarne.
OKNO
Uznaliśmy, że wystarczy tylko jedno okienko „od drogi”. Wycięliśmy je więc i wstawiliśmy szybkę z pleksi.
Wszystkie grzybki i wycinane ozdoby domku powstały z suchutkich, 50 letnich desek, które przez wiele, wiele lat służyły jako „zastawki” w środku spichlerza. Oddzielały poszczególne zasieki ze zbożem. Po oheblowaniu idealnie nadawały się do wycinania. Były suchutkie i nie pękały. Na pewno powstanie takich detali ozdobnych więcej, w miarę wolnego czasu będę tę naszą oazę ubogacać.
Grzybki rysowałam sama, po wycięciu malowaliśmy je farbami olejnymi. Chcieliśmy nadać domkowi klimat leśny i tchnąć w niego nieco magii prosto z baśniowej krainy skrzatów.
Tak oto powstał nasz krasnoludkowy zakątek do zabawy. Dzieci spędzają tam mnóstwo czasu. Cały czas coś tam zmieniamy i urozmaicamy.
Zjeżdżalnię zabezpieczyliśmy, aby młodsza córka nie spadła. Powstała otwierana bramka.
Dodaliśmy z czasem tematyczną kołatkę własnego pomysłu i wykonania. A także zamontowaliśmy w środku i na werandzie tablice kredowe.
Środek będzie jeszcze pomalowany i wykończony, w miarę wolnego czasu. A póki co mamy tam kuchnię, półki, stoliczek, krzesełka i fotelik. W środku jest jeszcze „roboczo”. Jak wykończymy to dodamy efekt końcowy.
Łatwo zrobić taki domek, ale to czasochłonne. Radość dzieci wynagradza jednak każdy trud i zarwaną noc. Polecam!
Mam nadzieję, że podobał Wam się nasz krasnoludkowy domek. A może pochwalicie się Waszymi? Zapraszam do nadsyłania zdjęć – KONTAKT
HISTORIA STAREJ LAMPY
(perełka z odzysku)
Gdy sprzątaliśmy spichlerz, o którym mówiłam na początku artykułu, na strychu znalazłam starą, naftową lampę moich dziadków. Zabrałam ostrożnie.
Tak wyglądała tuż po znalezieniu.
Postanowiliśmy ocalić sentymentalną pamiątkę i mój mąż ją odrestaurował. Trzeba było wyczyścić a potem odrdzewić wszystkie metalowe części. Na końcu zostały pomalowane farbą Hammerite. Szkło ładnie umyliśmy.
A tak wygląda po oczyszczeniu i odmalowaniu. Brakuje mi nowego lusterka, muszę dokupić i wymienić bo to stare niestety jest już bardzo zniszczone.
Lampa wisi sobie w kuchni naszego mieszkania i stanowi dla mnie cenną, sentymentalną pamiątkę. Przywołuje mnóstwo wspomnień.
Jeżeli spodobał Ci się mój artykuł, to będzie mi bardzo miło jeśli go udostępnisz, skomentujesz, albo klikniesz lubię to na Facebooku lub na Instagramie. Zajmie Ci to chwilę, ale dla mnie będzie niezwykle motywującym znakiem, że moja praca została doceniona :)